Co artyści maja wspólnego z armią? Odpowiedź jest banalnie prosta - ułańską fantazję.
Wiktor Podoski (1909 – 1971)
Grafik – portrety, martwe natury. Krytyk sztuki.
Opowiadano raz o słynącym jako znawca win Wiktorze Podolskim, że gdy w restauracji goście się pokłócili i rozbili na głowie jednego z uczestników butelkę burgunda, artysta zawołał:
- Ach! Butelka dobrego burgunda jeszcze nikomu nie zaszkodziła...!
Władysław Porejko (1900 – 1969)
Członek Grupy Wrocławskiej. Rzeźbiarz.
Kiedy w styczniu 1945 roku ruszyła ofensywa radziecka, w „Wappenhofie”, w obozie pracy we Wrocławiu, grupka Holendrów przeżywała okres rozterki. Holendrzy czytali przecież prasę niemiecką, która propagowała obraz krwawego bolszewika z nożem w zębach. Zwrócili się więc do obozowego poligloty, rzeźbiarza Władysława Porejki, z prośbą o wyuczenie ich prostego zwrotu wyjaśniającego po rosyjsku, że oni nie Niemcy, ale alianci, Holendrzy – czyli przyjaciele.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą