Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

10 niecodziennych zawodów

127 239  
837   58  
Godzina szósta, minut trzydzieści, kiedy sukinsyn budzik wyśpiewał swym zachrypłym głosem melodię, która ma dla Ciebie tyleż radości i motywacyjnego zastrzyku energii, co marsz pogrzebowy wykonany przez grupę, upojonych tequilą, meksykańskich mariachis. Pracy swej nienawidzisz, ale rodzinę jakoś wyżywić trzeba. Może najwyższy czas rozejrzeć się za nową robotą?

#1. Odstraszacz małp

Zacznijmy od tego, że najpierw musiałbyś ruszyć swój bojowniczy zad do miejsca gdzie hordy małp terroryzują mieszkańców (np. Łódź - okolice Śródmieścia...;))
W stolicy Indii – Delhi, pracę taką znalazł 42-letni Acchan Miyan. Zatrudniony został na dworcu, gdzie watahy zwierząt siały popłoch wśród pasażerów. Zadaniem tego, przebranego za lemura, mężczyzny jest odstraszanie małpiego towarzystwa. Miyan robi to na tyle skutecznie, że obecnie zarówno pracodawca jak i pasażerowie nie wyobrażają sobie lepszej metody na walkę z uciążliwymi zwierzętami. 


Niestety, poza respektem wśród futerkowych właścicieli czerwonego zada, nie ma co liczyć na kokosy – Acchan zarabia ok. 20 zł dziennie.

https://www.youtube.com/watch?v=X8Ofgy5btNY&feature=player_embedded

To co? Ktoś pisze się na paradowanie po hali Dworca Centralnego w stroju gołębia?

#2. Tester jakości marihuany

A oto praca, którą znaleźć można w Kolorado lub w Kalifornii, gdzie indyjskie konopie zostały zalegalizowane do celów medycznych (póki co - bez recepty ani rusz!).
Osoba zatrudniona na stanowisku testera marihuany odpowiedzialna będzie za ocenę jakości i mocy wypalonego wcześniej suszu. 
I nie chodzi tu o hippisów, którzy nieśmiało łypiąc przekrwionym oczętami wymamroczą coś w stylu „Good shit, duuuude...”, tylko o wzorowych, wykwalifikowanych recenzentów z wieloletnim stażem.

#3. Pluszowy opiekun pandzich niemowląt

Mając za główny cel powiększenie dramatycznie kurczącej się populacji żyjących na wolności pand, chińscy badacze osobiście dbają o prawidłowy rozwój tych zwierząt przy jednoczesnym zapewnieniu przedstawicielom zagrożonego wymarciem gatunku odpowiednich, jak najbardziej zbliżonych do naturalnych, warunków. W tym celu dzielni naukowcy przyodziewają pluszowy strój dostojnej mamy-pandy i robią wszystko to co przykładna rodzicielka biało-czarnego futrzaka robić powinna. 
Jako że poziom lukru ociekający z takiego zawodu przekracza wszelkie normy, mamy nadzieję, że pracodawca słono płaci swoim podwładnym pandoludom.

#4. Komisja Kontroli Gier i Zakładów

Kto z nas nie marzył o tej wdzięcznej posadce? Tajemnicza komisja cieszyła oczy widzów przez prawie pół wieku (1957-2006), aby po latach stania na straży bezpieczeństwa loterii Lotto, zniknąć z wizji (pozostawiając, zaskoczonych tą nieodżałowaną stratą, telewidzów z permanentnym rozdziawem paszczy).


 
W skład nieśmiertelnej ekipy wchodził stół, trzy krzesła oraz tajemnicza, statyczna trójca, która na dźwięk słów „nad losowaniem czuwa Komisja Kontroli Gier i Zakładów” wykonywała zsynchronizowany ruch głowami. Ot, i cała robota.

Dziś po nieruchawym trio pozostało jedynie wspomnienie w postaci konta na Facebooku.

#5. Twórca haseł do chińskich ciasteczek z wróżbami

Wbrew temu co się wydaje, nad hasłami zapisywanymi na karteczkach umieszczanych wewnątrz chińskich ciasteczek wcale nie pracuje stary mistrz kung-fu, ale profesjonalny znawca najgłębszych życiowych mądrości. Dobry, doświadczony twórca hasełek typu „Nigdy nie zakładaj swych najlepszych spodni gdy idziesz walczyć o  wolność” inkasuje 25 dolarów za jedną wróżbę.

 

#6. Telewizyjne martwe ciało

Staniesz się częścią ekipy filmowej, spędzisz czas z największymi hollywoodzkimi gwiazdami, napchasz się do nieprzytomności pysznym żarciem z bufetu, a na liście płac pojawisz się jako ten, który wcielił się w trupa leżącego w salonie. Tak jest – ktoś musi przecież zwłoki zagrać. Leżysz sobie nieruchomo przez cały dzień, a pod wieczór odbierasz należną gażę w wysokości 200 dolarów i tłumaczysz sobie, że „najwięksi też tak zaczynali”.

 

#7. Tester psiej karmy

Oto Simon Aliston – technolog żywienia pracujący w brytyjskiej sieci handlowej - Marks&Spencer. 

Firma ta odpowiedzialna jest za wprowadzanie na rynek najbardziej znanych produktów spożywczych dla psów i kotów. O tym, czy dany produkt przypadnie do gustu naszym czworonogom decydują kubeczki smakowe Simona. Pracownik ten osobiście pałaszuje zawartość każdej nowej karmy i ocenia czy spodoba się ona potencjalnym konsumentom. 

Oprócz tego Aliston ma także za zadanie ocenę zapachu każdego takiego posiłku – np. to z powodu przykrej woni, niektórzy psi właściciele nie chcą kupować karmy zawierającej flaki.

#8. Inicjator kurzych stosunków seksualnych*

No, bo jak inaczej przetłumaczyć człowieka, który w rubryce "zawód" wpisze „chick sexer”? Niezależnie czy robi to dla jaj, czy z chęci poszerzenia kurzej populacji, fachowiec ten jest specjalnie wyszkolony do tego, aby sprowokować zbliżenie pomiędzy nadętą kwoką a wyleniałym kogutem. Pomocna do tego jest muzyka Barry'ego White'a i butelka schłodzonego szampana. Innych metod, podobnie jak i wysokości zarobków osoby odpowiedzialnej za tworzenie romantycznej atmosfery wśród drobiu, nie znamy.


*No, dobra - trochę wyobraźnia człowieka poniosła...sekser kurzy ma za zadanie sprawdzić płeć drobiu;)
 

#9. Recenzent idealnych miejsc na miesiąc miodowy

Jedna z irlandzkich agencji turystycznych wyraziła chęć zatrudnienia młodej pary w formie recenzentów wybranych lokalizacji, które trafią do oferty firmy jako miejsca szczególnie polecane świeżo upieczonym małżeństwom. Osoby, które dostały taką pracę, „zmuszone” były w ciągu sześciu miesięcy odwiedzić urocze zakątki rozrzucone po całym świecie i skorzystać z jak największej ilości miejscowych atrakcji. 
Aż głupio kumplowi powiedzieć – „Stary, nie mogę iść na piwo. Zostaję troszkę dłużej w pracy...”.

 

#10. Profesjonalny piwożłop

Tester wina, który kurtuazyjnie wypluwa każdy łyczek próbowanego przez siebie trunku, wywoła zapewne lekki uśmiech politowania u zawodowego piwożłopa. Przecież alkohol ma być pity, a nie „degustowany”! Jednak, uwaga! Profesjonalny tester boskiego, chmielnego napoju pracuje w godzinach 11:30 – 13:00 (czas lunchu). Wtedy to zmysł smaku jest najbardziej wyczulony.
O ile dla większości z nas takie godziny pracy nie stanowią bynajmniej utrudnienia, to już kolejna zasada może stać się prawdziwym wyzwaniem dla niejednego z piwnych koneserów – nie wolno niczego jeść ani w trakcie „pracy”, ani w przerwach pomiędzy kolejnymi butelkami. Zamiast tego dozwolony jest łyczek wody...

A jaka jest Wasza wymarzona praca?

Źródła:123456


Oglądany: 127239x | Komentarzy: 58 | Okejek: 837 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało