Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Zrozumiane po latach III

53 548  
326   9  
Kliknij i zobacz więcej!Kolejna część serii o tym, jak to coś, co mówiliśmy za młodu, zrozumieliśmy po latach. No i czasem zdarzają się drobne przeinaczenia tekstu, co czyni stary kawał zupełnie nowym, o innym wymiarze.

Mieszkałam w mieścinie, gdzie wakacyjną tradycją dzieci było zbieranie się wieczorem i opowiadanie kawałów. Niestety, nie wszystkie kawały były przekazywane w oryginalnej wersji.
Tak więc by zwrócić uwagę rodzicielki, opowiedziałam ten:

Przychodzi Indianin do biura i chce zmienić nazwisko.
- A jak pan ma na imię?
- Strzała wystrzelona z łuku, która szybko leci do celu.
- A jak chce się pan nazywać?
- FIUUUUUUUUUUUUUUUT. (Chodziło o Ziuuuuuuut).

Wszyscy się oczywiście śmieją, ale mnie ich reakcja jakaś dziwna się wydawała, więc pytam mamy czy coś powiedziałam nie tak. Odpowiedz mamy:
- Ślicznie go opowiedziałaś, jest lepszy od tego co słyszałam.

Oczywiście jeszcze długo nie rozumiałam co ich tak naprawdę rozśmieszyło.

by calysium

* * * * *

W czasach mojego dzieciństwa popularna była piosenka Big Cyc "Załóż gumę na instrument". Rozumiałem ją w ten sposób, że jest to apel profesjonalnych muzyków do tych trochę mniej obeznanych, by chowali swoje instrumenty w specjalne futerały, żeby się nie zniszczyły. Słodka naiwności...

by Weiss0

* * * * *

W drugiej klasie podstawówki miałam przyjemność pojechać z moim tatą do Kenii. Mama z bratem zostali w Polsce, bo latać nie lubili. No i ja, jako samodzielna dziewczynka, sama chodziłam do barku po soczki. Moja znajomość angielskiego była na takim poziomie, że potrafiłam grzecznie poprosić o picie i podziękować. No ale pewnego pięknego dnia pan sprzedający zaczął ze mną rozmawiać "Where is your mum?" Zrozumiałam i cała dumna, że potrafię odpowiedzieć, odparłam "No mum, dad". Tylko że nie zdałam sobie sprawy z tego, że "Nie mama, tata" brzmi tak samo jak" Nie, mama umarła". Na dodatek jak powiedział, że i tak na mnie patrzy powtórzyłam, że "Mama nie żyje". I biedny pan barman zafundował mi picie ze współczucia. Dopiero dobre dwa lata później zrozumiałam błąd...

by Gosieqq @

* * * * *

Kiedyś, miałam może 12 lat, rozwiązywałam z mamą krzyżówkę. Mama czytała pytania, a ja próbowałam odpowiadać. Słyszę więc od niej "szata liturgiczna na pięć liter, na o". Zaczęłam główkować i liczyć litery na palcach, kiedy w końcu krzyknęłam: orgia! Mama zrobiła się czerwona, tata obok nas zaczął chrząkać pod nosem, a ja zdezorientowana siedziałam dalej. Po wyjaśnieniu, że "to na pewno nie to hasło" i że "nieważne co to" musiałam skapitulować i już więcej nie pytałam. Co palnęłam dowiedziałam się dużo później i śmieję się z siebie po dziś dzień.

by elrona

* * * * *

Będąc małym chłopcem opowiadałem bardzo dużo zasłyszanych na rodzinnych zjazdach kawałów. Moim ulubionym było:
Co to za zagadka, dwie kule i armatka?
Zawsze po tym pytaniu zapadała niezręczna cisza, a ja wykrzykiwałem: NOŻYCZKI!
Dopiero niedawno skojarzyłem o co naprawdę chodziło... cóż...

by C @

* * * * *

W bloku miałem wielu starszych kolegów. Kiedyś wszyscy śmialiśmy się z jednego z nich, który podobno "walił konia" w zbudowanym przez nas domku na drzewie. Również się śmiałem, choć nie mogłem zrozumieć skąd on wziął tego konia, jak zatargał go na drzewo no i dlaczego go bił...

by bongmann @

* * * * *

Pamiętam, że kumpel w podstawówce opowiedział dowcip:
- Jak zmieścić cztery blondynki na jednym krześle?
- Odwrócić krzesło!
Nikt kawału nie rozumiał, nawet ten co go opowiadał. Po jakimś czasie, już w pierwszej klasie gimnazjum, opowiedział go raz jeszcze. Tym razem stwierdziliśmy, że to chyba jakiś kawał z rodzaju tych co trzeba pomyśleć, żeby zrozumieć. Wzięliśmy więc krzesło i dawaj je obracać, a nuż coś do łba przyjdzie - oparciem w stronę okien, bokiem, przodem, drugim bokiem, z ukosa itd. Oczywiście nie doszliśmy o co chodzi w kawale. W końcu ktoś się wkurwił i zasadził kopa w krzesło, dopiero wtedy - patrząc jak upadło nogami do góry, zrozumieliśmy dowcip.

by kuzniaszatana

* * * * *

W drugiej klasie podstawówki (miało się wtedy chyba 7-8 lat) na lekcji muzyki pan F. kazał wszystkim po kolei zaśpiewać ulubioną piosenkę. Kiedy przyszła moja kolej, z uśmiechem na ustach zaśpiewałem to, co słyszałem codziennie na podwórku wśród starszych kolegów - "Cztery razy po dwa razy". Z każdą zwrotką pan F. stawał się coraz bardziej czerwony, a kiedy skończyłem, wyrzucił mnie z klasy. Dopiero kilka lat później zrozumiałem dlaczego...

by KKKasza


* * * * *

Swego czasu byłem wielkim fanem krzyżówek, pomimo iż w tak młodym (ok. 10 lat) wieku zbyt wielu haseł nie rozumiałem i przysparzały mi niemałych trudności. Jednym z takich haseł był SROM, który wywołał u mnie napad dzikiego śmiechu i niepohamowanych konwulsji, jako że dla mnie było to gwarowe określenie pewnej fizjologicznej, codziennej czynności. Dla podkreślenia "śmiechowości" hasła kilkakrotnie wymówiłem je na głos. Po dziś dzień nie mogę zapomnieć poważnej (zakłopotanej?) miny matki i lekkiego rozbawienia dużo starszego ode mnie brata... No i to stwierdzenie, że "jeszcze będziesz się o tym uczył".

by Pietafon

* * * * *

Koleżanka, w wieku wczesnoszkolnym, usłyszała na basenie dowcip o siostrach na rowerach (ksiądz mówi "Siostrzyczki, koniec przyjemności, zakładamy siodełka"), opowiedziany przez starsze dziewczyny. One strasznie się śmiały, ona nie rozumiała, a nie chciały jej wyjaśnić. Zdezorientowana, po przyjściu do domu, opowiedziała dowcip tacie, z prośbą o wytłumaczenie. Ojciec okropnie się zdenerwował, nakrzyczał na nią i powiedział, że ma się w ogóle do tamtych dziewczyn nie odzywać. Jeszcze bardziej skonfundowana poszła do swojego pokoju, ale to nie był koniec zdziwień, bo wieczorem do taty przyszedł kolega, zamknęli się w salonie i przez drzwi usłyszała, jak tata opowiedział ten dowcip koledze - obaj bardzo się śmiali.

by Zygmuntek

* * * * *

Będąc w pierwszej klasie podstawówki pojechałem do babci na wakacje. Był tam kuzyn starszy o 8 lat. Opowiedział mi taki kawał:
- Gdzie są najtańsze dziewczyny?
- W Rosji, bo co druga to Tania.

Po powrocie do domu opowiedziałem ten kawał w gronie rodzinnym. Nastała chwilowa cisza i tata zapytał się mnie, jak ja rozumiem ten kawał.
- No, że nie trzeba im kupować kwiatów, żeby się z nimi ożenić - odpowiedziałem.
Jeszcze przez długi okres czasu nie byłem świadom prawdziwego sensu tego dowcipu...

by ProZwer

A czy Ty także zajarzyłeś coś po latach? Podziel się tą wiadomością ze mną. Kliknij w ten link, a w temacie wpisz ZPL. Znaczek @ za nickiem oznacza osobę niezarejestrowaną w serwisie Joe Monster.

Oglądany: 53548x | Komentarzy: 9 | Okejek: 326 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało