W tylu miejscach natknąłem się na pozytywne recenzje, że w końcu znalazłem czas i sięgnąłem po Mroza w postaci cyklu o komisarzu Forście (a może Forstcie?)
Jestem po pierwszych czterech tomach trylogii...
Napiszę najpierw co mi się podoba:
1. Cykl jest potwierdzeniem, że książce dobrze robi, jeśli autor się zna na czymś oprócz samego pisania. Prawnicze wykształcenie mocno wybija z treści i nadaje wiarygodności a może wręcz pewnego profesjonalnego sznytu treści kryminału.
2. Duży plus za czarny charakter - miła niespodzianka.
3. Dobrze i szybko się czyta
To chyba na tyle jak chodzi o plusy. Ja tu rzadko wrażenia z książek wrzucam - jest to bodajże pierwszy raz - więc nietrudno się domyślić, że coś szczególnego mnie do tego popchnęło. No..., nie były to powyższe plusy.
Pierwszy tom był spoko. Z każdym następnym nasilało się wrażenie, ze autor produkuje kolejne książki kupując szablony, które można kupić w każdym sklepie z szablonami powieści.
Wracając do czwartego (zapewne nie ostatniego) tomu trylogii - koleś ma chyba tempo około 1 książki na 2 miesiące, chciałoby się rzec: prozaiczna sraczka.
Jak wspomniałem, łatwa i szybka lektura, nie trzeba za bardzo myśleć. Ba! Nie należy. Im dalej w las tym swobodniej traktowana jest logika oraz koherencja* fabuły. Z kolei główny bohater coraz mniej przypomina gliniarza, a coraz bardziej Geralta z Rivii, tyle że eliksiry ma inne. Niestety podobieństwa nie obejmują swobody kreowania charakterów jaką dysponuje Sapkowski, bogactwa języka, czy licznych inspiracji literackich... Właściwie niczego nie obejmują, są raczej mizerną kalką. I jeszcze ten "Forst" - że taka niby wysublimowana gra słów?
* autor lubi rzucić udziwnioną terminologią. Niby licentia poetica, ale mógłby się czasami
zmitygować
Dobra, wystarczy tego rzucania błotem. Może nieco przesadziłem, ale jestem bardzo rozczarowany i czuję się, jakby mi ktoś ukradł kilka godzin życia poświęconego zupełnie niepotrzebnie na tę lekturę. Podsumowując, polecam an opał.
Jestem po pierwszych czterech tomach trylogii...
Napiszę najpierw co mi się podoba:
1. Cykl jest potwierdzeniem, że książce dobrze robi, jeśli autor się zna na czymś oprócz samego pisania. Prawnicze wykształcenie mocno wybija z treści i nadaje wiarygodności a może wręcz pewnego profesjonalnego sznytu treści kryminału.
2. Duży plus za czarny charakter - miła niespodzianka.
3. Dobrze i szybko się czyta
To chyba na tyle jak chodzi o plusy. Ja tu rzadko wrażenia z książek wrzucam - jest to bodajże pierwszy raz - więc nietrudno się domyślić, że coś szczególnego mnie do tego popchnęło. No..., nie były to powyższe plusy.
Pierwszy tom był spoko. Z każdym następnym nasilało się wrażenie, ze autor produkuje kolejne książki kupując szablony, które można kupić w każdym sklepie z szablonami powieści.
Wracając do czwartego (zapewne nie ostatniego) tomu trylogii - koleś ma chyba tempo około 1 książki na 2 miesiące, chciałoby się rzec: prozaiczna sraczka.
Jak wspomniałem, łatwa i szybka lektura, nie trzeba za bardzo myśleć. Ba! Nie należy. Im dalej w las tym swobodniej traktowana jest logika oraz koherencja* fabuły. Z kolei główny bohater coraz mniej przypomina gliniarza, a coraz bardziej Geralta z Rivii, tyle że eliksiry ma inne. Niestety podobieństwa nie obejmują swobody kreowania charakterów jaką dysponuje Sapkowski, bogactwa języka, czy licznych inspiracji literackich... Właściwie niczego nie obejmują, są raczej mizerną kalką. I jeszcze ten "Forst" - że taka niby wysublimowana gra słów?
* autor lubi rzucić udziwnioną terminologią. Niby licentia poetica, ale mógłby się czasami
zmitygować
Dobra, wystarczy tego rzucania błotem. Może nieco przesadziłem, ale jestem bardzo rozczarowany i czuję się, jakby mi ktoś ukradł kilka godzin życia poświęconego zupełnie niepotrzebnie na tę lekturę. Podsumowując, polecam an opał.