W końcu wykupiłem leki które pan urolog przepisał mi na moje kamienie w nerach. W ogóle wizyta u urologa i słuchanie historii siedzących przed gabinetem dziadków z problemami z prostatą (pan jest za młody, co, coś wenerycznego?) to temat na innego narzeka, ale w końcu zanabyłem lek, żółte przezroczyste kapsułki w małej buteleczce, wyglądają jak jakiś narkotyk z cyberpunka.
Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie przeczytał instrukcji aby zobaczyć co w tym Rowatinexie jest i żeby napędzić moją paranoiczną hipochondrię opisami malowniczych skutków ubocznych. A w składzie jakieś "pineum", jakieś "borneleum", jakieś "cineolum", normalnie jakbym drugi raz Necronomicon czytał. Odpaliłem gugla i sprawdzam co to za diabelstwo, okazało się że to pozyskujemy z żywicy sosnowej, tamto ze świerkowej lub jodłowej, a jeszcze siamto z innego drzewka. I po co mi to było? Przecież zamiast łykać te tabletki wystarczy że raz dziennie zjem sobie pół metra ćwierćwałka albo kątownika drewnianego, albo może tak kawałek beleczki dziesięć na dziesięć, mam tego u siebie tyle, taniej by wyszło.
Teraz po tych tabsach odbija mi się terpentyną.
Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie przeczytał instrukcji aby zobaczyć co w tym Rowatinexie jest i żeby napędzić moją paranoiczną hipochondrię opisami malowniczych skutków ubocznych. A w składzie jakieś "pineum", jakieś "borneleum", jakieś "cineolum", normalnie jakbym drugi raz Necronomicon czytał. Odpaliłem gugla i sprawdzam co to za diabelstwo, okazało się że to pozyskujemy z żywicy sosnowej, tamto ze świerkowej lub jodłowej, a jeszcze siamto z innego drzewka. I po co mi to było? Przecież zamiast łykać te tabletki wystarczy że raz dziennie zjem sobie pół metra ćwierćwałka albo kątownika drewnianego, albo może tak kawałek beleczki dziesięć na dziesięć, mam tego u siebie tyle, taniej by wyszło.
Teraz po tych tabsach odbija mi się terpentyną.
Ostatnio edytowany:
2022-10-12 13:24:35
--
Od narzekania boli głowa i rozwolnienie gwarantowane!