Okęcie przywitało go zimnem i niespotykaną bielą. Z zainteresowaniem spoglądał na śnieg - w jego rodzinnej Gwinei nie znano takiego zjawiska. Dotychczas tylko czytał o tym w książce, teraz miał okazję ujrzeć po raz pierwszy na własne oczy. Podobnie zresztą jak Polskę - kraj, którego istnienia do niedawna nawet nie podejrzewał.
Kiedy jechał taksówką, zaskoczyła go radość malująca się na twarzach autochtonów. Przytulali się, poklepywali, a co najdziwniejsze - każdy niósł mniejszy lub większy, kolorowo opakowany prezent. Takie zimno, a im się chce świętować? Cóż, co kraj, to obyczaj... Długo spoglądał na cieszących się ludzi, aż wreszcie zapytał taksówkarza licząc, że będzie on znał angielski.
- Macie tu jakieś święto?
Taksówkarz obejrzał się, zmierzył wzrokiem pasażera ale widząc, że nietutejszy odpowiedział nienaganną angielszczyzną:
- Dziś 25 grudnia, najważniejsze święto w Polsce. Obchodzimy je co roku.
- U nas takiego nie znają, dlatego pytam... - odpowiedział pasażer.
- A i nic dziwnego, że nie znają. - Uśmiechnął się taksówkarz. - A dla nas to święto to symbol odrodzenia, zwycięstwa dobra nad złem i tryumf wolności. Dziś spędzamy rodzinnie cały dzień, spożywamy razem posiłki i obdarowujemy się wzajemnie prezentami.
- A jak ono się nazywa? - zapytał pasażer.
Taksówkarz odpowiedział z dumą:
- 25 grudnia - Dzień Wolności Podatkowej!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą