Szukaj Pokaż menu

Bardzo głębokie przemyślenia XIV

24 859  
5   11  
Kliknij i zobacz więcej!Czy usłyszałeś kiedyś od kogoś, że uciekłeś jak wystraszony królik? To mamy dla ciebie radę co wtedy mówić i kilka innych równie cennych... ;)

Nigdy nie mylcie prędkościomierza z zegarem, jak ja kiedyś, bo im szybciej się jedzie, tym później się myśli, że jest.

* * *

Pewnie było tak: wynaleźli ogień i koło tego samego dnia. A nocą podpalili koło.

* * *

Chyba straciłem panowanie nad sobą, gdy w środku sztuki podbiegłem i podpaliłem kukiełkowego złoczyńcę. Nie, nie zrobiłem tego. Żartowałem. Powiedziałem to po to, żeby zilustrować jedną z ludzkich emocji, jaką jest szał. Inną emocją jest chciwość, kiedy ktoś kogoś zabija dla pieniędzy, albo coś w tym rodzaju. Jeszcze inną emocją jest hojność, np. gdy płacisz komuś podwójnie za jego durną kukiełkę.

* * *

Mam nadzieję, że życie nie jest wielkim żartem, bo go nie czaję.

Dziennik piłkarza B - klasy III

19 515  
3   4  
Kliknij i zobacz więcej!Możemy śmiało patrzeć w przyszłość, mistrzostwo świata 2010 mamy już właściwie w kieszeni, bo jeśli w B - klasie tak intensywnie trenują to jak muszą trenować w kadrze?

Dzień piętnasty
Po treningu zagrań z klepki mamy poobijane pyski. Trener stwierdził, że to nawet dobrze, może się kolejni przeciwnicy nad nami zlitują. Póki co, mamy dbać o to, żeby opuchlizna za szybko nie zeszła.


Dzień szesnasty.
Bramkarz wyszedł ze szpitala. Ma popuchnięte ręce więc nie wyróżnia się specjalnie wśród chłopaków, ale nie może włożyć rękawic. Powiedział, że właściwie jest mu wszystko jedno, bo przy takiej opuchliźnie i tak nic nie czuje i może łapać nawet kulki z łożysk wysrzelone z procy.


Dzień siedemnasty.

Opowieść zepsutego Misia

19 322  
2   11  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli byłeś na 6. Zlocie JM i natknąłeś się na gościa, który mówił niewyraźnie i energicznie poklepywał każdą napotkaną osobę, to był właśnie Misiek666! Jak widać na zdjęciu obok w pewnym momencie się popsuł ale już wszystko OK i na szczęście nadal rozbawia nas opowiadając różności na naszym forum. Oto próbka:

Dobra.... powoli wszystko wraca do normy. Poziom krwi w moim alkoholu też. Jadziem.

Zadzwonił dzisiaj do mnie mój serdeczny przyjaciel z czasów dzieciństwa Czaruś.

Czaruś ostatnio nieźle sobie radzi. Pracuje w niewielkiej, ale dobrze prosperującej firmie na stanowisku kierowniczym. Kupili z żoną właśnie nowe mieszkanie na Białołęce.

Czaruś opowiedział mi historyjkę jak to szef zaprosił go w dniu pierwszego meczu naszej psia mać pożal się boże reprezentacji do lokalu na wspólne oglądanie. Lokal był z klasą, w Mariottcie, toteż Czaruś po powrocie do domu wbił się w jeden ze swoich eleganckich gajerków, pocałował łajf na pożegnanie i odjechał by limo, które podstawił mu szef.

Pojechali z kierowcą do lokalu.
Szef już czekał. Przywitali się i zasiedli do stołu. A na stole same dziwy. Trunki wyśmienite. Specyjały. Czaruś trzymał fason ale się z lekka rozluźnił. Kiedy mecz miał się już ku końcowi i nic już nie wskazywało na to, że jego los może się odmienić, Czaruś osiągnął już kolejne wtajemniczenie dan i powoli bateryjki mu się kończyły jak temu misiu, czy też jak to, anielska ładnie nazywa "psuć się zaczynał’. 

Szef wporzo zauważył, że mu się pracownik powoli kończy więc szybko zadzwonił po kierowcę, wpakował Czarusia do Volvo i odesłał do domu. Kierowcy żal się chłopaka zrobiło, bo na dworzu był gorąc i zaaplikował Czarusiowi kurację klimą. Chłodne powietrze nieco go otrzeźwiło i nawet jakoś tak drogę powrotną przeżył znośnie i bez sensacji. Niestety był to błąd. Jak to wiedzą starzy zawodnicy sumo - nic gorszego przy lekkim odjeździe, niż szybkie zmiany temperatur. Czaruś wysiadł z limo, pożegnał się z kierowcą i... się złożył. Pod klatką już samą był, więc wszystko wskazywało na to, że jednak jakoś na pilocie do ramion szacownej małżowiny dojedzie. Niestety pech chciał, że Czaruś od dzieciństwa jak go pamiętam uwielbiał sporty ekstremalne.

Obok wejścia od klatki był wykop, który pozostawili tego dnia robotnicy, którzy jakieś tam rury z tej w tamtą przekładali. Na dnie wykopu nazbierało się trochę wody i wytworzyła się piękna brunatna paciaja. Czarusiowi świat zawirował i po wykonaniu potrójnego axla z podwójnym ridbergerem zanurkował był w sam środek tej paciai.
Chlapnęło. Jego piękny garnitur momentalnie przybrał nowe, wojenne barwy.

Szczęściem w nieszczęściu na balkonie dwa pietra wyżej stał sąsiad Czarusia i uważnie obserwował ten balet. Jak już Czaruś chlapnął to sąsiad w pierwszej chwili mało sam nie spadł ze śmiechu, ale po chwili widać nieudolne próby wydostania się sąsiada z wykopu żal mu się chłopiny zrobiło. Zszedł na dół i podjął próby pomocy. Długo to trwało zanim Czarusia wywindował. Złapał go w pół i zaczął go ciągnąć do klatki. Czaruś odzyskał nagle wigor i zaczął wywijać hołubce czym skutecznie utrudniał udzielenie sobie pomocy. Po kilkunastu minutach sąsiad doholował Czarusia pod drzwi jego mieszkania i zadzwonił.

Małżonka Czarusia otworzyła i oniemiała. Przed drzwiami stał jej małżonek... Czaruś w całej swej błotnistej okazałości - wzrostu 199 cm... waga 120 kg... podtrzymywany w pół przez jakiegoś 50 letniego kurdupla wzrostu 160 cm... waga z 50 kg. Kurdupel miał twarz czerwoną z wysiłku. Wszystkie żyły nabrzmiałe. Ciężko dyszał. Zanim wypuścił ciało Czarusia w ręce zdumionej małżonki zdążył wysapać:

- Niech Pani na męża tak bardzo nie krzyczy. Przynajmniej on coś dzisiaj strzelił. Nie to, co te nasze patałachy... i zemdlał...

Czaruś spędził noc na podłodze w łazience w opakowaniu i jednym bucie. Sąsiad spędził noc na pogotowiu z podejrzeniem zapaści...

Pooolska!!!

2
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Dziennik piłkarza B - klasy III
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II
Przejdź do artykułu Perfidny trolling komputerowy
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy I
Przejdź do artykułu Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów
Przejdź do artykułu Lansky: Kierownik po godzinach
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Autentyki CLIII - Żyrafy wchodzą do szafy

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą