Witam Przeszacowne Bojownictwo [i Niezrzeszonych też, bo później tak się fajnie cieszą :P] w niedzielnym autentykopaku. Tak, tak, kolejny tydzień zleciał, a redaktor Bobesh jest coraz bliższy wygrania zakładu... Cóż to za zakład...? A, nie! Najpierw lektura obowiązkowa, a wyjaśnienie na końcu ;)
Zaczynamy dziś od przygód Bojowników z przedstawicielami władzy wykonawczej...
Najpierw sexmisiek:
Jak to zwykle bywa, kiedy się łamie ustawę o wychowaniu w trzeźwości, usłyszeliśmy: "Dzień dobry! Spożywamy, nie spożywamy?" Na szczęście my byliśmy już "czyści", a spożywał tylko kolega B.
Na początku stawka wynosiła 150 zł, jednak po narzekaniach kolegi policjant zmiękł:
- No dobra... jakiś mandat muszę wystawić: 50 zł za plucie!
- No ale panie władzo...
- No dobra... usiłowanie...
I tak kolega B. dostał mandat za "usiłowanie plucia".
Dalej lelo:
Wracam kiedyś z Gdańska (w tym dniu trzy razy płaciłem - mój stary zrywał boki), złapali mnie mondeo z fotoradarem. Wytargowałem na stówkę w łapę... ale pytam:
- Panowie, ale za mną to już nie będziecie jechać?
Odpowiedź:
- A co my na zboczeńców wyglądamy?
(Ale zawsze lepiej zapytać...)
I teodork:
Pili w miejscu publicznym i jednego z nich nakrył na tym patrol policji.
Otóż jest to bardzo proste... Wystarczy po sobotnim losowaniu dużego lotka podać na oficjalnej stronie internetowej Totalizatora Sportowego takie wyniki:
Ile osób zastanawiało się w jaki sposób można skreślić "zero" na kuponie - tego nie wiemy...
Redakcja dziękuje wszystkim czujnym bojownikom, którzy podesłali nam zrzuty ekranu z tą wtopą totalizatora. Było ich wielu... :)
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą