Szukaj Pokaż menu

Zagubiona w Afryce

69 773  
357   19  

Drodzy panowie, uważajcie na swoje żony. Bo może i Wam się przydarzyć historia podobna do tej, której bohaterem stał się autor poniższego listu.

Szanowny Panie,
piszę mając ogromną nadzieję, że dzięki Wam uda mi się odnaleźć żonę. Podczas naszego miesiąca miodowego wybraliśmy się na piękną wycieczkę do Afryki. Gdy mieliśmy wracać, żona się zgubiła. Szukałem jej przez kilka godzin. Wreszcie, cały podenerwowowany, wezwałem na pomoc miejscową policję. Niestety, mimo kilkumiesięcznych poszukiwań zakrojonych na ogromną skalę nie udało się jej odnaleźć.

Jestem bardzo zdesperowany. Dlatego też przesyłam Wam ten list z wizerunkiem mojej żony. Proszę go rozesłać do wszystkich posterunków. Jestem pewien, że ktoś musiał ją widzieć i wie, gdzie teraz może się znajdować. Jeżeli zdobędzie Pan jakiekolwiek informacje na temat miejsca jej pobytu, proszę mnie jak najszybciej powiadomić.

Mr. Richard Small 
Portland, 
Oregon, 
USA

Kilka tygodni później do Ryśka przyszedł list...

Autentyki medyczne - zastrzyk pierwszy

28 489  
6   21  
Wejdź do Monstaer Galerii!Czy służba zdrowia w naszym kraju jest biedna i smutna?  Przekonajcie się sami, że nawet tam gdzie bieda okrutna może być zabawnie...
 
W Zakładzie Radiologii PAM jednym z wykonywanych badań jest tzw. USG przezodbytnicze... Aby tę samą głowicę od USG można było wkładać w różne... hm... miejsca różnych ludzi, nakłada się na nią prezerwatywę - coś jak jednorazowe rękawiczki. No i któregoś dnia jakiś facet był na takie badanie się umówić, został pouczony kiedy ma przyjść, jak się przygotować, no i "proszę przynieść własną prezerwatywę" (bo drogie, a szpital nie ma kasy jak wiadomo).
W dniu badania przychodzi facet, a pani dr do niego:
- No to niech pan da tę prezerwatywę...
Na to facet:
- Ale ja już założyłem...

by Mayshake

Opowiedziane.
Lekarz wysłał pewną panią w słusznym wieku (pani nie lekarz ) na USG, dokładnie takie, o jakim pisze mayshake. Kazał przynieść ze sobą prezerwatywę. Poszła babka do apteki, zmieszana i zaczerwieniona, powiedziała co chce, a aptekarka jej na to: Proszę bardzo. Pakowane po trzy.
Pani: Ale co ja zrobię z tyloma?!

by Qrrara

Swego czasu studenckie mieszkanko dzieliliśmy z pielęgniarką.
Ania po jednej z dniówek oznajmiła:
- A u nas na korytarzu leży tatar!
Zgodnie stwierdziliśmy, że, po pierwsze marnotrastwo to wielkie, a po drugie, to chyba się nieźle zaczęło powodzić w służbie zdrowia, że tatarem zaczęli karmić... Ania zrobiła wielkie oczy i niepewnym głosem stwierdziła:
- Ale on z konia spadł...
Dopiero po chwili dotarło do nas, że w Borówcu właśnie kręcili sceny do Ogniem i mieczem - a ten Tatar, to statysta był.

by Ra_dusia

Strzelec się nie liczy czyli relacja z fotami ze zlotu w Kraku

15 458  
1   16  

7 sierpnia 2004 w mieście Kraków odbył się pierwszy tak poważnie niepoważny zlot zorganizowany w całości przez samych bojowników. Okazało się, że zabawa była równie przednia jak na zlocie oficjalnym, a tańcom, hulankom, swawolom nie było końca.

Sierpniowy weekend zmolestował mnie fizycznie, ale psychicznie odpocząłem jak nigdy. Zastanawiacie się kto lub co mnie tak zmęczyło i odświeżyło jednocześnie?

Odpowiedź jest tylko jedna - magia JoeMonstera, a tu w specjalnym wydaniu, czyli nielegalnym zlocie w Krakowie. A dlaczego nielegalny - bo wyszedł całkiem duży, a wcale nie był oficjalny, więc szefostwo może się zdenerwować, że ich tam nie było (poza "Szczelcem, ale on się nie liczy" - o tym jednak w dalszej części programu).

Ja się przyznam, że na śmierć zapomniałem o zlocie, dobrze że Misha był tak miły i przypomniał mi o tym, a nie zostawił mi już możliwości odwrotu po tym jak kupił mi bilet.

Ruszyliśmy więc we dwójke z Warszawy limuzyną podstawioną nam przez PKP o 7:10 (aż się dziwię że wstałem). Do Krakowa trasa minęłą szybko i naszym oczom ukazał się... zburzony dworzec ;)

7 sierpnia 2004 w mieście Kraków odbył się pierwszy tak poważnie niepoważny zlot zorganizowany w całości przez samych bojowników. Okazało się, że zabawa była równie przednia jak na zlocie oficjalnym, a tańcom, hulankom, swawolom nie było końca.

Sierpniowy weekend zmolestował mnie fizycznie, ale psychicznie odpocząłem jak nigdy. Zastanawiacie się kto lub co mnie tak zmęczyło i odświeżyło jednocześnie?

Odpowiedź jest tylko jedna - magia JoeMonstera, a tu w specjalnym wydaniu, czyli nielegalnym zlocie w Krakowie. A dlaczego nielegalny - bo wyszedł całkiem duży, a wcale nie był oficjalny, więc szefostwo może się zdenerwować, że ich tam nie było (poza "Szczelcem, ale on się nie liczy" - o tym jednak w dalszej części programu).

Ja się przyznam, że na śmierć zapomniałem o zlocie, dobrze że Misha był tak miły i przypomniał mi o tym, a nie zostawił mi już możliwości odwrotu po tym jak kupił mi bilet.

Ruszyliśmy więc we dwójke z Warszawy limuzyną podstawioną nam przez PKP o 7:10 (aż się dziwię że wstałem). Do Krakowa trasa minęłą szybko i naszym oczom ukazał się... zburzony dworzec ;)

1
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Autentyki medyczne - zastrzyk pierwszy
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu Joe Monster pozdrawia z urlopu!
Przejdź do artykułu Perfidny trolling komputerowy
Przejdź do artykułu Test dla wszystkich prawdziwych bojowników
Przejdź do artykułu Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory
Przejdź do artykułu Czas na FLAME czyli wojnę forumową
Przejdź do artykułu Każda rodzina ma jedną, bardzo dziwną zasadę - internauci postanowili podzielić się swoimi
Przejdź do artykułu Joe Monster pozdrawia z urlopu!
Przejdź do artykułu First full featured English text

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą