Cinus pisze: Zastanawialiście się kiedyś jak to jest pracować w - najprawdopodobniej - najbardziej znienawidzonym społecznie zawodzie? Cóż, trywialnym byłoby stwierdzenie, że nie jest to praca dla każdego.
34-letnia Liz Clark sama siebie określa jako "piratkę". W 2006 roku rzuciła pracę barmanki w San Diego, w Kalifornii, by zrealizować swoje największe życiowe marzenie - żeglować po oceanie. W 2013 przygarnęła na pokład małego, sześciomiesięcznego kotka. Teraz wspólnie dzielą swoje przygody.
Liz Clark znalazła sponsora, który podarował jej łódź Cal 40 pod jednym warunkiem - kobieta miała udokumentować wszystkie swoje wyprawy.
Co robić, by skrócić czas oczekiwania do okienka pocztowego? Czym płacić na poczcie? Jaki list wysyłać? Niby trywialne, ale pisze o tym pracownik poczty, więc warto poczytać.
#1.
Na poczcie nie płacimy kartą, niestety jest to traktowane jak wypłata z obcego ODDZIAŁU banku, może być z waszego konta pobrane średnio od 5 - 10 zł prowizji, którą pobiera wasz bank, żeby opłacić tę usługę bankowi, który udostępnia nam terminale. Gdy pani na poczcie mówi, że "taak, można płacić kartą", to wprowadza was w błąd, niestety, ale wiele koleżanek po fachu nie rozumie jak działa ten terminal.
#2.
Gdy wchodzicie na pocztę, a chcecie wysłać list czy paczkę, nie trzeba stać w kolejce po odpowiedni druk, wystarczy poprosić ostatnią w kolejce osobę o tzw. przytrzymanie miejsca i podejście do okienka (jeśli nie ma wystawionych druków na zewnątrz), poproszenie o odpowiedni druk i podejście do okienka z wypełnionym podczas czekania drukiem - skraca to czas obsługi.
#3.
Bank Pocztowy jest chyba jedynym bankiem, który kartę, a później PIN do tej karty wysyła listem nierejestrowanym - resztę dopowiedzcie sobie sami.
#4.
Nie radzę wysyłać towarów listami nierejestrowanymi, bo mają największy odsetek zaginięć, niestety nie są do odszukania, bo nie mają numeru, a i reklamacji nie można złożyć. Gdy macie tzw. wrzuty do skrzynki, a nie dostaliście naklejki z niebieską literką R, wystarczy, że napiszecie na skrzynce lakierem do paznokci taką literę, żeby nie spłynęła z deszczem i by listonosz zawsze ją widział.
#5.
Listonosze nie chcą zostawiać poleconych w kopertach bąbelkowych, nawet gdy są wrzuty do skrzynki, bo boją się, że nie zdążycie wyjąć tego listu np. przed deszczem i towar się zniszczy. Mimo że koperty bąbelkowe nazywają się też kopertami ochronnymi, to niewiele mają z ochroną wspólnego. Taka koperta składa się z folii bąbelkowej i zwykłej papierowej koperty, wiele już listów wydałam, gdzie ta papierowa koperta się porwała, bo jest to cienki papier, albo listonosz, któremu za środek transportu służy rower, w zimę przywiózł mi list doszczętnie przemoczony.
#6.
Gdy wysyłamy coś, co na deszczu może się zniszczyć, to wyślijmy to po pierwsze paczką, bo jest większa szansa, że gdyby jednak coś się zniszczyło, to dostaniemy odszkodowanie, a po drugie lepiej zapakować w folię bąbelkową, którą można kupić bez koperty i zapakować w jakikolwiek karton i zakleić taśmą. Wiele klientów praktykuje jeszcze inaczej, tzn. pakuje towar w karton, a karton owija workiem na śmieci i dopiero okleja taśmą. Nie sugeruję, że wszystko się zniszczy, ale są losowe przypadki - doręczyciel też człowiek.
#7.
Gdy wysyłamy towar listem, a listonosz w rejonie, do którego wysyłamy list jeździ rowerem, może być tak, że z góry awizuje list i nawet go w teren nie weźmie. Niestety listonosze są tak zawaleni listami, że już nie mają gdzie brać tych listów, dlatego lepiej wysłać paczką, bo paczkowy musi wziąć paczkę, próbować ją doręczyć i w dodatku jedzie samochodem, gdzie towar będzie bezpieczniejszy niż na rowerze.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą