Z reguły lubimy sobie ponarzekać na co tylko się da. Na szczęście zimę mamy już za sobą, a nagły rozkwit życia dookoła nas sprawił, że nawet smród wątpliwej świeżości kiełbasy, kończącej swój mięsny żywot na grillu sąsiada, nie jest w stanie wyprowadzić nas z dobrego humoru. Tym bardziej, że aktualna świadomość braku konieczności pracowania jest jednym z najmilszych uczuć jakie znamy. Zaraz obok tych poniżej.
Sięgasz do kieszeni dawno nienoszonych spodni. Czujesz szeleszczący pod palcami wymiętoszony kawałek papieru.
Z reguły w takich sytuacjach wyławiasz z czeluści swojej garderoby pokwitowanie z bankomatu, paragon, listę zakupów bądź mapę Śródziemia. Jednak nie tym razem. Oto bowiem z zaskoczeniem stwierdzasz, że natrafiłeś na pierwszego Piasta dumnie zerkającego na Ciebie z dziesięciozłotowego banknotu. Czujesz się niczym awanturniczy archeolog, który ryzykując własne życie odnalazł bezcenny skarb Tolteków.
W Twoim przypadku ledwie Ci starczy na trzy piwa, ale radość mimo wszystko podobna.
W życiu bywają takie sytuacje, gdy ludzki pęcherz wystawiony jest na próbę. Cywilizacyjne normy, dodatkowo wzmocnione przez prawo, zabraniają nam wykonać czynność, która w tym przypadku jest logiczna dla takiego na przykład psa, gołębia czy alpaki. Pod tym względem jesteśmy dyskryminowani – o ile każdy inny przedstawiciel fauny może bezproblemowo odpryskać się pod krzakiem, to już my – ludzie, dostaniemy za tak naturalny czyn mandat i przykrą reprymendę od stróża prawa. Zmusza to nas do ciągłego wstrzymywania moczu i poszukiwania dobrego miejsca na pozbycie się zawartości pęcherza.
Dzięki Bogu euforia osiągana podczas jego opróżniania jest wprost proporcjonalna do czasu, który spędziliśmy poszukując w mękach jakiejkolwiek toalety.
Tak więc warto się przemęczyć, panie Andrzeju.
Z reguły zanim uda nam się włożyć kabel USB do odpowiedniego portu, spędzimy kilka dłużących się w nieskończoność chwil na wielokrotnym obracaniu go i próbie znalezienia jego właściwego położenia. Jednak raz na tysiąc lat zdarza się, że jakimś cudem trafiamy do gniazdka za pierwszym razem. Chwilę taką trzeba celebrować – częstotliwość występowania takich sytuacji porównać można do szansy na spotkanie trójnogiej żyrafy-albinosa.
Tak czy inaczej, ten mały sukces cieszy nie mniej niż wygrana w totka.
Otwierasz zamrażarkę bez cienia nadziei, że cokolwiek tam znajdziesz. W potężnym zaskoczeniu stwierdzasz, że gdzieś na dnie, pomiędzy mrożonymi brokułami, niemowlęcymi móżdżkami i groszkiem, spoczywa pudełko od lodów. Jednak największą radość osiągasz w chwili, gdy okazuje się, że w owym pudełku są prawdziwe, całkiem zimne lody, a nie dajmy na to koper włoski czy babciny bigos myśliwski.
… i okazuje się, że to nie zawiadomiona przez rozmodloną sąsiadkę policja, a dostawca pizzy (na początku imprezy zamówionej, a dawno już zapomnianej)
Mały, energetyczny orgazm. Przy odpowiedniej sile urywa tyłek wraz z kręgosłupem.
Temat znany każdemu studentowi, dla którego juwenalia trwają cały rok i któremu zdarza się polec w nierównej walce z Wielkim Promilem. Wiadomo – chwalić się wszem i wobec swoim nagannym zachowaniem jest niegodne, ale niestety są tacy, którzy chętnie za nas to uczynią.
Z pomocą służą media społecznościowe. Świeżo powstały po nocnym upodleniu człeczyna może poprzez Facebooka dowiedzieć się o dorodnym, mocno otagowanym kutasie namalowanym flamastrem na swoim czole. Dlatego przeczuwamy, że dla wielu „wczorajszych” wojów cisza w sieci jest potężną ulgą.
Niespodziewanie wypadasz z objęć Morfeusza. Wzdychnąwszy ciężko wstajesz z barłogu święcie przekonany, że właśnie w porannym pośpiechu rozpoczynasz kolejny rutynowy dzień. Całkiem już rozbudzony i przytomny zerkasz na budzik. Okazuje się, że los dał Ci jeszcze kilka godzin snu.
W sekundę ten faszystowski sukinsyn, który zwykł Cię co rano katować swym iście germańskim wrzaskiem, zmienia się w łaskawego wybawcę i obrońcę Twojego prawa do odpoczynku.
W tej pięknej sytuacji, przed powrotem do krainy snów, nie należy zapomnieć o standardowym odwróceniu poduszki na drugą stronę.
...wypity w upalny dzień w chwili, gdy jesteśmy bardzo spragnieni. Tego stanu nie da się chyba opisać, co?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą