Powiem krótko: nie jest dobrze.
Joe chodzi markotny, prawie się nie odzywa. Pablo zrobił się jakiś taki strasznie drażliwy, wszystko działa mu na nerwy. Whisky w ogóle przestał się odzywać do kogokolwiek. Najgorzej jest z Kozakiem - zamknął się w sobie, przestał pisać newsy na główną, nie udziela się na forum...
A wszystko przez pewien incydent, który miał miejsce przedwczoraj na naszym redakcyjnym parkingu. Nie życzymy nikomu, nawet wrogowi, by musiał przechodzić przez to, co my przeszliśmy tego feralnego dnia.
To był dzień jak codzień, na niebie nie było żadnych złowieszczych znaków zwiastujących nadchodzący kataklizm. Wystarczył moment i... było już po wszystkim. Jeszcze chwilę przed tym tragicznym wydarzeniem radośnie planowaliśmy wspólnego, sobotnio-wieczornego, redakcyjnego grilla. Ale gdy to się stało - załamaliśmy się... Straciliśmy motywację i wenę do pracy.
Przy tej okazji dziękujemy wszystkim, którzy w tych ciężkich chwilach wsparli nas dobrym słowem i nie tylko. Oby Wam się nigdy nie przytrafiło coś tak strasznego.
Strata, strata nieodżałowana... To, co się stało, ciężko nam opisać słowami, lepiej zobaczcie sami:
I staliśmy tak ponad pół godziny zastanawiając się DLACZEGO NAS TO MUSIAŁO SPOTKAĆ?!
A miało być tak pięknie...
Nie wiemy kiedy będzie następna aktualizacja strony, ale raczej nieprędko, musimy się po tym wszystkim trochę pozbierać...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą