Szukaj Pokaż menu

Sekwencyjne fotografie

35 436  
248   4  
Zbiór zdjęć składających się z wielu fotografii wykonanych w odstępie ułamków sekundy.

Wielopak Weekendowy CDXII

87 876  
261  
Dziś bajeczka o złotej rybce z brakiem happy endu, o pewnym pechowym bramkarzu oraz o nietypowym święcie.

Szedł sobie facet brzegiem rzeki i zobaczył złotą rybkę na piasku. Niewiele myśląc wrzucił ją do wody. Rybka zanurzyła się i po chwili wypłynęła, mówiąc:
- I co, pewnie byś chciał teraz trzy życzenia, tak?
- No pewnie! odpowiedział facet, zaskoczony i zadowolony.
- No to możesz mnie cmoknąć w d*pę. Mam żółtaczkę i jestem zwykłym karasiem!

by eM-Ski


* * * * *

Remiza pod Siemiatyczami. Sobota. Wesele. Jeden z gości siedzących za stołem wstaje z kieliszkiem w dłoni i krzyczy:
- A teraz proponuję wypić za zdrowie pań, które bez nas, mężczyzn, nie mogą żyć, jak ryby nie mogą żyć bez wody!

Autentyki CCCXCIX - Woodstock

71 012  
303   9  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś o tiramisu, Gagarinie, nauce języka niemieckiego oraz o perypetiach na Przystanku Woodstock.

TIRAMISU


Rozmowa przy kawie w pracy. Siedzimy w pięć osób. Trzech kolegów, ja i koleżanka, której IQ mieści się w granicach normy długości noworodków w centymetrach.
Dyskusja zeszła na Japonię i te wszystkie tragedie, które nawiedziły ten kraj.
Kolega mówi: Najpierw to trzęsienie, potem ta elektrownia a teraz następna elektrownia się sypie.
I na to koleżanka: No i to tiramisu jeszcze.
Konsternacja.
W końcu jeden z kumpli odważył się zapytać: Jakie tiramisu?
Odpowiedź brzmiała: No ta fala po trzęsieniu.

by fabick

* * * * *

PRACA ZESPOŁOWA

Pojechaliśmy z żoną odebrać naszego pięciolatka z przedszkola. Podczas ubierania zauważyliśmy, że na tablicy, na której pojawia się radosna twórczość naszych dzieci, pojawiły się nowe prace. A zatem poszliśmy obejrzeć.
Tym razem, po raz chyba pierwszy, były prace zbiorowe - po cztery osoby na pracę. Dzierganki takie.
Znaleźliśmy pracę, na której było (oprócz trzech innych) imię naszego syna. Praca, co by nie mówić, ładna. Żona zatem pyta:
- Bardzo ładne. A którą część ty zrobiłeś?
- Żadną - odpowiedź syna.
- Jak to żadną? Przecież tu jest twoje imię!
- Ale ja byłem szefem!

by centi

* * * * *

GAGARIN

Dziś mija 50 lat od wystrzelenia (czytaj szczęśliwego ściągnięcia na Ziemię) pierwszego człowieka w kosmos - Jurija Gagarina.

Po jego powrocie, podczas odwiedzin w kolejnych miastach i miasteczkach ZSRR witał go rozentazjumowany tłum. Ludzie wiwatowali, mężczyźni chwalili, kobiety rzucały kwiatami. W jednym z miasteczek pewna młoda kobieta rzuciła bukietem tak mocno i celnie, że kosmonauta dostał nimi w twarz. Od tamtej chwili w wywiadach, na pytanie "czego bałeś się najbardziej" odpowiadał:
- Dziewczyn z kwiatami.

by telesfor

* * * * *

JAK DAWNIEJ MA BYĆ

Trafiła się naszej firmie niedawno nietypowa instalacja w domu jednorodzinnym, gospodarz chciał wszystko jak w starej chałupie (tak, chałupie, takiej drewnianej, pod eternitem, który zastąpił strzechę).

Szło szybko, bo miało być tanio i oszczędnie, więc nawet tam nie zaglądałem, bo miałem ważniejsze i bardziej skomplikowane zlecenia na głowie, aż inwestor stwierdził, że to jest i tak zbyt nowocześnie i on nie chce aż trzech gniazdek w kuchni, bo tu będzie stawiał, uwaga uwaga, PIEC KAFLOWY (i jeszcze parę kretynizmów wymyślił). W związku z tym brakiem zdecydowania ojciec kazał ekipie opuścić stanowisko pracy i zająć się innym, konkretniejszym zadaniem.

Daliśmy panu parę dni na przemyślenia, ja w tym czasie zasięgnąłem języka i jak uczy Sun Tzu, poznałem przeciwnika by zdobyć nad nim przewagę. Dowiedziałem się między innymi, że dziadunio pokłócił się z murarzami o wydzielenie w domu osobnego pomieszczenia na łazienkę. Miał rzekomo zarzucić im bezmyślność, bo przecież "za stodołą stoi wychodek i starczy, kto to widział srać w mieszkaniu?!"

Dogadałem się w końcu co do kształtu instalacji w całym domu, Na koniec zostało najtrudniejsze ustalić kształt kuchni:
[Gospodarz] Tu to gniazdko to jest niepotrzebne, bo tu się postawi kuchnię kaflową
[Ja] - Ale po co? Przecież nikt już tego nie robi od dobrych 20 lat.
[G] - A czym ogrzewać dom?
[J] - No raczej centralnym, bo [tu wstaw rzeczowe i bardzo przekonujące argumenta].
[G] - A na czym gotować? Wam młodym już się nie chce na patykach, a przyjdą takie czasy że jak nie na patykach to wcale nie będzie.
[Ja] - Na gazie?
[G] - A skąd gaz?
[J] - Chociażby z butli
[G] - Gazem z Katynia?!

Umarłem, inwestor szuka zduna, idzie apokalipsa, wielki głód, no i oczywiście kiedyś było lepiej.

by Radioactive

* * * * *

OPISY WYPADKÓW

Mój pięcioletni [s]yn od jakiegoś czasu przechodzi etap fascynacji wypadkami i katastrofami (nie pytajcie kiedy się to zaczęło). Na swoich rysunkach umieszcza najbardziej wymyślne kraksy, a potem mi o nich opowiada.
Tym razem pokazywał mi rozbity samolot, w którym wszyscy zginęli. Tłumaczę mu po raz kolejny, że wypadki to nic fajnego, że to bardzo smutne jak giną ludzie itp. On chwilę się zastanawia a potem wypala:

[s] - Ale to byli sami Chińczycy!

Na moje wymowne spojrzenie dodaje:

[s] - No dobra, nie zginęli... Ale byli ciężko ranni.

by kacu

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków. Tak, to się działo prawie 6 lat temu.

JEDNAK WARTO SIĘ UCZYĆ


Zakończenie semestru. Lektorat z niemieckiego. Taka jedna politechnika. Lektorka o powierzchowności daleko odbiegającej od atrakcyjnej, w wieku późnoemerytalnym wywiesiła listę z nazwiskami w dwóch grupach: pierwszej - z ocenami i drugiej z nagłówkiem - "STUDENTY KTÓRE BĘDĄ MNIE ZALICZAĆ".

by wujtom4

* * * * *

JAK W ŻYCIU


Pacjentka: - Panie doktorze, mam termin operacji i chciałabym wiedzieć, czy to pan mnie będzie operował czy doktor X?
Lekarz: - A jak pani by chciała?
Pacjentka: - Nie ukrywam, że wolałabym pana doktora...
Lekarz: - A czemu?
Pacjentka: - Bo logicznie rzecz ujmując, to jak pan doktor włożył, to pan powinien wyjąć... a nie doktor X.
Lekarz:   rotfl

Sytuacja dotyczy pewnego zespolenia, a dokładniej jego usunięcia.
Zespolenie to nic innego jak drut tkwiący w kolanie.


by Glisda

* * * * *

BLOKERSÓW NOCNE ROZMOWY


Wakacje. Upał. Śpi się na blokach przy pootwieranych oknach.
Wczoraj brać blokowa tłumnie zasiedliła ławeczki i popijając napoje chłodzące gawędziła o tym i o owym. Oto kilka mimowolnie podsłuchanych konwersacji blokersów:

- I co tam u Marty?
- Hmmm... No nie wiem co u niej... nie jesteśmy razem...
- K****, a dlaczego?
- Przecież to było 57 kilo zajebistego ciała bez mózgu...


- Jeb*ąć Ci?
- Zanim ty mi jeb***sz, to ja ci przypier**lę!!!
- Spróbuj to jak ci jeb*ę!!!


- I jak? Robisz?
- No robię...
- A gdzie robisz?
- A na myjni...
- Praca to szczęście...
- Pierdo***ęty jesteś czy jak???

by Niewinna

I powracamy do autentyków teraźniejszych.


* * * * *

BILET MIAŁ WŁAŚCIWY

Historia wydarzyła się podczas ostatniego festiwalu Odjazdy w Katowicach. Gdy stałem sobie w kolejce po coś do picia, pomiędzy mną i pewnym nieznajomym kolesiem wywiązała się rozmowa:
- Gdzie można dostać te płyty? - zapytał pokazując na inną osobą trzymającą płytę.
- Możesz kupić na tym stoisku - powiedziałem wskazując na miejsce gdzie sprzedawano koszulki, płyty itp.
- Ale z tym biletem mogę ją chyba dostać za darmo.

Po czym pokazał mi, że na bilecie ma napisane "sektor: PŁYTA" (koncert odbywał się w Spodku). Mówił to całkowicie poważnie. Odszedłem bez komentarza.

by kwaku476

* * * * *

KARK KUPUJE DRZEWKO

Upalny lipcowy wieczór w jednej z popularnych polskich miejscowości nad morzem. Do jednego ze stoisk z wyrobami z bursztynu podchodzi para: kolega bez szyi (ABS) z adekwatną sobie dziewoją. ABS paraduje w typowym "umundurowaniu" czyli: sandały + skarpetki, krótkie gatki + bluza dresowa znanej firmy odzieżowej, całość uzupełniona białym t-shirtem, na którym w całej okazałości prezentuje się tombakowy łańcuch. Dziewoja ogląda ekspozycję, w pewnym momencie jej wzrok przykuwa drzewko szczęścia, wykonane z bursztynów (kto raz był nad polskim morzem wie o co chodzi). ABS widząc zainteresowanie wymalowane na obliczu swojej towarzyszki zapytuje sprzedawczynię (S):
ABS: - Po ile to drzewko?
E:  - 400 złotych
ABS: - Ile?
E: - No, czterysta....
ABS: - Za tyle to ja sobie cztery łańcuchy kupię!

by rainbird

* * * * *

DOSKONALENIE JĘZYKA

Doskonalę niemiecki z ichniejszym Nationalsprecherem. Facet jest z pochodzenia Polakiem, zostało mu trochę poczucia humoru i znajomości naszego języka, choć sam twierdzi, że czuje się Niemcem. I stąd się biorą kawałki takie, jak poniżej:

I. CV

Ćwiczymy pisanie CV. Zajęcia ciekawe, bo facet kiedyś był kadrowcem i ma wiele cennych, praktycznych wskazówek. Omawiamy nasze wypociny. Doszliśmy do części poświęconej zainteresowaniom. Facet czyta ''Rolenspiele'' i zaczyna się pokładać ze śmiechu...

Okazało się, że "Rolenspiele" to nie "Role Playing Games". Przynajmniej nie w Niemczech. Oni tak określają przebieranki sypialniane.

II. Head hunterowy

Skończyliśmy omawiać CV. Facet chowa nasze wypociny do torby i mówi:
- Mają państwo naprawdę fajne profile, zachowam je. Kiedyś może będę potrzebował takich pracowników, to jak znalazł - już mam państwa kwity.
Głos z sali:
- Bo wy, Niemcy, zawsze lubiliście łapanki!

III. Spacerowy

Tłumaczymy tekst z niemieckiego i doszliśmy do słówka "Wanderungen" (wędrówki). Facet akurat nie znał polskiego odpowiednika i tłumaczy to następująco:
- To są takie dłuższe wyprawy z buta, Niemcy to uwielbiają, potrafią się siedemdziesięcioletnie i starsze dziadki spotkać w knajpie, wypić piwko i ruszyć na trzydziestokilometrowy spacerek.
Głos z sali:
- Z wojny im zostało... Też wtedy z buta i pod Stalingrad.

by Peppone

* * * * *

ZAZWYCZAJ POMAGAŁO

Dzwoni moja kuzynka. Umawiamy się bo w długi weekend majowy zlota rodzinnego mamy. Bacha mówi:
- Ty no ale jaką wódkę pijemy?
- A daj ty mi święty spokój, ja dzisiaj o wódce nie rozmawiam. Ja o wódce nie będę rozmawiała przez najbliższe 10 lat. Umieram, pójdę zaraz do sklepu nie wiem może loda sobie kupię zazwyczaj mi pomagało...
A w tej chamce zero współczucia i mówi:
- Loda to może powinnaś komuś zrobić i tobie by pomogło i ktoś by miał pociechę...

by atitta

* * * * *

WOODSTOCK


X lat temu jeden z przystanków Woodstock końcem lat 90. Żary. Nikt nie liczy tu dni, a co dopiero godzin. Po kilkunastu dziwnych trunkach o pojemności wyskokowej 0,7l chcąc odetchnąć od tuman kurzu, głośnej muzyki i tłoku wraz z (K)umplem udaliśmy się poza teren koncertu (dookoła tylko szczere pola). Tak sobie usiedliśmy na skraju drogi gruntowej przy rowie i urwał nam się film. Kiedy usłyszałem czyjeś głosy - otwieram oczy patrzę - przede mną stoi dwóch młodych strażników (PP) w czerwonych koszulkach "Pokojowy Patrol" wraz z  Policjantem, którzy tłumaczą mi:
(PP): Nie możecie tu tak leżeć...
(Ja): Bo co?
(PP): Bo macie nogi wyciągnięte na drogę, tędy jeżdżą samochody... Budź kolegę i zawijać się stąd...
(Ja) do kolegi: Teee, wstawaj (słysząc jego pojękiwanie przewraca się na drugi bok)... Po czym dodaję... Policja.
(K): Policja? A co to za zespół?

by doktor.fm

Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule maila wpisz Autentyk.

303
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Wielopak Weekendowy CDXII
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Memy, które przyniosą ci odrobinę uśmiechu LV
Przejdź do artykułu Miejska demolka ostatniego kowboja Ameryki
Przejdź do artykułu 12 faktów o pasie cnoty. Rzeczywistość była dość brutalna
Przejdź do artykułu Anegdoty z marszałkiem Piłsudskim w roli głównej
Przejdź do artykułu Czasami mniej znaczy lepiej, czyli przykłady świetnego designu
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II
Przejdź do artykułu Rzeczy w Europie, które trudno pojąć amerykańskim umysłom
Przejdź do artykułu Niby to samo, a inaczej!
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy I

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą