2 września 1945 roku Japonia ogłosiła swoją kapitulację. Wszyscy żołnierze Armii Cesarskiej złożyli swą broń. Wszyscy? Nie. Gdzieś na jednej z filipińskich wysp dzielnie stawia opór wrogowi podporucznik Hiroo Onoda. I na służbie pozostanie on aż do 1974 roku, nie dając wiary plotkom dotyczącym rzekomego zakończenia II Wojny Światowej.W grudniu 1944 roku Onoda wysłany został przez swych przełożonych na wyspę
Lubang, gdzie miał dołączyć do stacjonujących już tam japońskich żołnierzy. Zadaniem podporucznika było nie tylko odpieranie ataków wroga, ale i skuteczne działania sabotażowe (m.in. niszczenie pasów startowych oraz molo na wybrzeżu). Miał też inne, najważniejsze, zadanie - nie składać broni. Hiroo wziął sobie bardzo do serca słowa, którymi go tu odprawiono
„(...)To może trwać trzy lata, może trwać pięć, ale cokolwiek by się działo my wrócimy po ciebie. (...)Pod absolutnie żadnym pozorem nie wolno ci dobrowolnie poddać się.” miał mu rzec jeden z przełożonych (prawdopodobnie
major Taniguchi).
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą