Dziecko prawdę mówi. A gdy jedzie jako pasażer i uważny obserwator, to możesz się spodziewać masakrycznie szczerej do bólu wypowiedzi. Dziś także toruński komplement i Australijczyk przy kasie PKP.
DZIECKO W SAMOCHODZIEJadę z dziecięciem na zakupy. Dziecię obserwuje otaczający ją świat, czyli korek po horyzont. Jest cieplutko w samochodzie, w radiu delikatnie pruje ryja zespół Wham, śpiewając narodową kolędę Last Christmas, rozmawiam z Kornikiem o świętach, tradycji (nie tej od samolotu), jednym słowem - bajka. Nagle z boku wypada samochodem facet, wymuszając na mnie i kilku innych gwałtowne hamowanie. Niepomna faktu, że w foteliku znajduje się osoba nieletnia oraz wrażliwa wysyczałam:
- Kur... - tu ugryzłam się w język.
Na co uroczy głos mojej córki oznajmił:
- Tak, mamo! Wj*bał się! Jak buc jakiś!
Przytaknąwszy z rozpędu, że pan faktycznie się wje*bał, mówię mało wychowawczo:
- Masz rację, Korniczku!
Postanowiłam jednak wpoić w dziecię troszkę kultury, więc mówię:
- Kornik, wyrażaj się! Na drodze też należy być uprzejmym i nie wyklinać bezpodstawnie! Należy używać ładnych słów. Kultury trochę! I nie klnij!
- Dobrze, mamo! - odparło dziecię skruszone.
I dodało:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą